kiedys umówiłem sie z fajna dziewczyną w Rowach(koło Słupska - ok. 30 km), miałem do niej pojechac, ona była tam kucharka sezonową w jakims osrodku wypoczynkowym, miało być fajowo, konczyła o 20.00, później jakies party małe i do łóżeczka, ale qrwa spóźniłem sie na autobus, to poprosiłem kolezke żeby mnie zawiózł gazelą
Ledwo , co wyjechalismy za miasto, zgubił mnie, a wygladało to tak, jakby ktoś podrzucił pod tylne koło jakiś pal, bo tylko tył podskoczył, a jechalismy z 70km/h. Pamiętam,jak spadłem, chce wstać, a mnie niesie do przodu i tak kilka razy próbowałem, ale ciag był silniejszy, rozwalilem sobie wtedy nówki spodnie,które kupilem na te okazje, poobijałem się i miałem kilka zadrapań..i tak sie skonczyla moja randka, pukanko poszło wpiśdziet