moja wigilijna potrawa jest, by tak powiedziec, zawsze wielka tajemnica i niespodzianka w jednej misce, nigdy nie wiem jakich frykasow bedzie mi dane naladowac sie az po samo gardlo. przepis jest jednak co roku ten sam wlasnie: gabke od mycia naczyn albo prosto spod prysznica namoczyc w oleju ze smietnika od mcdonalda i troche podgrzac zapalniczka, lub nad plomykiem swieczki palacej sie przy jezusowym zlobku w najblizszym kosciele. potem ta szwamke polknac jednym chalstem i czekec z jakichs 10-15 minut, az brzuch zacznie bolec niemozebnie. jako, iz w czasach dzisiejszych kazdy posiada tzw. komorke - jak brzuch bedzie juz fajnie skakal i kurczyl sie na przemian z wyciekajaca z paszczy slina, trzeba zadzwonic po pogotowie, i pozwolic sie zawiesc do najblizszego szpitala na operacje. przy odrobinie szczescia juz po kilku godzinach skonczy sie dieta scisla i sie dostanie na (sniadanie, obiad, kolacje - wszystko jedno kiedy, wszak szczesliwi czasu nie licza) zupe mleczna, pulpety w sosie smietankowym i moze jeszcze budyniu na podwieczorek. zyc, nie umierac - mowie wam i pozdrawiam rozebrany do rosolu. smoke.
nobody fuck with the jesus
skad takie nastawienie do swiąt??
smoke,ale ty biedny jestes
barszczyk z uszkami oraz karp po żydowsku :/
Karpik zwlaszcza jak mamusia zrobi.
hej chłopaku! http://www.youtube.com/watch?v=32l7EqHGrE4
Makówki - na Śląsku wiemy, ze to pyszne jedzonko.
Grzybowa z kaszą
Ryba po grecku
Śledziki z śmietanie
Pierogi
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten temat. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)