Shandor, to miło ale to nie jest temat sensu stricto o ateiźmie a raczej o sensie zycia i co po śmierci.
Shandor, to miło ale to nie jest temat sensu stricto o ateiźmie a raczej o sensie zycia i co po śmierci.
she, podziwiam cie, tak samo zreszta jak podziwiam wszystkie osoby, u ktorych o stosunku do swiata, a wiec takze o stosunku do religii zawazyly wielkie tragedie osobiste, jak na przyklad druga wojna swiatowa lub smierc ukochanego krolika.
trudno ukryc, ze rodzice docenili twoja doroslosc w wieku 13 lat dajac ci wybor zycia jako dziecko boga w chrzcie swietym lub niczym nieochrzczene, podle zwierze ktore to miota sie po swiecie nie znajac szczescia jakim jest przylaczenie do wielkiej chrzescijanskiej rodziny, czy sluszna byla ta decyzja, odpowiedz jest chyba oczywista dla tych, ktorzy cie znaja szesc lat pozniej.
Nadszedl czas zeby zaczac sie wstydzic
A niby w imię czego?Co to za metoda?Dlaczego ja mam ponosić konsekwencje tego że ktoś jest źle wychowany?
krótsze te posty proszę, bo te dłuższe są śmieszne
Ohh she ściemę walisz równą i myślisz, że będziemy łykać bez popity.
Teksty o genialnej trzynastolatce, o tym jak to się śmierci nie boisz (swoją drogą , który nastolatek się boi) wywołują uśmiechy politowania.
Adamitsu, czy ja pisałam, że byłam genialną 13latką?! ;> apisałam, ze zaczęłam chodzić na religię. to chyba nie jest jednoznaczne.
no i że śmierci się nie boje też nie napisałam :-) tylko nie boję się tego co będzie po śmierci. (bynjmniej jeśli tak napisałam to właśnie w tym znaczeniu )
a no taki, że pomimo, że nie boję się tego co po śmierci to jednak o życie dbam, tak? ;-)
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten temat. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)