PDA

Zobacz pełną wersję : Zgaduj Zgadula - kto to???



Rudolf H.
09-06-14, 17:37
Kto wie, kto poznaje tego mezczyzna na zdjeciu?
http://i59.tinypic.com/2nbfs54.jpg

araj
09-06-14, 23:33
o kurcze pieczone,juz sie nie moge doczekac rozwiazania zagadki...nie mam pojecia :)

Rudolf H.
09-06-14, 23:39
o kurcze pieczone,juz sie nie moge doczekac rozwiazania zagadki...nie mam pojecia :)

Facet zmarl jakies 8 lat temu, mial malo czyste sumienie ale byl twardy, dla niego zabic to jak dla Sentymenta sie onanizowac, czyli czesto i bez wiekszych obiekcji.
Mial na imie Rysiek....

araj
09-06-14, 23:41
hmmmmmm.....

6 biegowy
09-06-14, 23:46
hmmmmmm.....

No to nastepna podpowiedz, kto rozgryzie daje nastepne zdjecie...
http://i59.tinypic.com/2rxedlf.jpg

araj
09-06-14, 23:54
to jakiś szakal?

6 biegowy
09-06-14, 23:57
to jakiś szakal?

Araj przyloz sie ;-) Gosc byl platnym morderca, w USA ale z Polskimi korzeniami.

araj
09-06-14, 23:59
znam jednego, film o nim ogladałem, kuklinski chyba

6 biegowy
10-06-14, 15:17
znam jednego, film o nim ogladałem, kuklinski chyba

Sie zgadza sie, Ryszard Kuklinski, ponoc gosc mial powyzej 200 ofiar na sumieniu a skazali go tylko za 5.
"....Nastoletni Richard został natomiast ministrantem, który gniew i frustrację wyładowywał na zwierzętach. Oblewał bezdomne psy benzyną i podpalał, wrzucał koty do rozpalonych pieców. Inna zabawa polegała na wiązaniu dwóch kotów ogonami, po czym wieszał je na lince do suszenia bielizny, a oszalałe zwierzęta rozrywały się nawzajem na strzępy.

Pierwszy raz zabił człowieka, mając 14 lat, a jego ofiarą był Charley Lane, przywódca bandy nastolatków z sąsiedztwa, która parokrotnie mocno pobiła Kuklinskiego. Zatłukł go kijem w pustym zaułku, a kiedy zorientował się, że straszliwie zmasakrowany Lane nie żyje, ukrył jego zwłoki. Obciął mu palce i wybił zęby, żeby utrudnić identyfikację (był rok 1949 i o testach DNA nie było jeszcze mowy).

Zero sumienia

Podobno nigdy nie czuł wyrzutów sumienia. Był zimny jak lód, dlatego jeden z jego kumpli (szybko dorobił się własnego gangu) nazwał go "człowiekiem z lodu" ("The Iceman"). Według innych źródeł zapracował na ten przydomek, będąc już w wieku średnim, kiedy jako płatny morderca przetrzymywał ofiary w zamrażarce, zanim pozbywał się zwłok wiele miesięcy (albo nawet lat) później.

U szczytu "kariery", jak twierdził, zabijał od czterech do sześciu osób miesięcznie. Był pedantyczny, skrupulatny, miał nerwy ze stali i często szukał nowych sposobów zabijania, a na pomysł stosowania trucizn wpadł w grudniu 1977 r.

Truciciel

Poprzez znajomego pasera poznał Paula Hoffmana, właściciela apteki w Union City w stanie New Jersey, który dorabiał sobie, kupując od pasera narkotyki i sprzedając je z dużym zyskiem, ale i tak nieustająco potrzebował pieniędzy.

Aptekarz udzielił Kuklinskiemu cyklu wykładów o truciznach, wytłumaczył mu, z czym należy je mieszać, jak aplikować, jakie stosować dawki, żeby spowodować zgon i prawie nie pozostawić śladów. Kuklinski zgłębiał tę wiedzę własnymi studiami - chociaż nie skończył żadnej szkoły, czytał teksty medyczne, robił notatki i starannie zapamiętywał to, czego się nauczył. Aptekarz za sowitą opłatą uzupełniał szczegóły i sprzedawał mu trucizny.

Jedną z jego pierwszych ofiar stał się Billy Mana, gangster należący do rodziny Genovese, który pokłócił się ze swym szefem. Kuklinski zaprosił go na drinka do baru w Union City i kusił obietnicą zrobienia świetnego interesu polegającego na odsprzedaży transportu lewych futer po atrakcyjnej cenie. Kiedy Mana poszedł do toalety, dolał mu cyjanku do drinka. "Cel" wypił, a Kuklinski niezwłocznie zamówił następną kolejkę, ale nim barman nalał alkohol, Mana zaczął się dławić, chwycił się za gardło, oczy wyszły mu z orbit i padł martwy na podłogę. - Atak serca, wezwijcie lekarza - krzyknął Kuklinski i korzystając z powstałego zamieszania, ulotnił się niepostrzeżenie.

Szybko stał się ekspertem w stosowaniu trucizn. Innego "żołnierza" rodziny Genovese Henry'ego Marino zabił w barze w Las Vegas, gdzie raczyli się alkoholem. W trakcie rozmowy Kuklinski powiedział Marino, że dopiero co okradł kolumbijskich handlarzy narkotykami. Gangster poprosił o próbkę, zabójca dał mu fiolkę z kokainą wymieszaną z trucizną i kiedy tamten poszedł do łazienki sprawdzić towar, zapłacił za drinka i wyszedł. Marino został znaleziony martwy na podłodze w toalecie, a policja uznała, że zmarł na nagły atak serca.

Innym razem Kuklinski wytruł cały gang: zaproponował, że kupi dla ferajny hamburgery, po czym spryskał cyjankiem wszystkie z wyjątkiem jednego przeznaczonego dla siebie. Zjedli z apetytem, a on obserwował efekty działania trucizny, tak jak naukowcy - by użyć jego słów - "przyglądają się małpom w laboratorium", na których przeprowadzają doświadczenia.

Cenną znajomością okazał się inny płatny zabójca Robert Pronge, ekskomandos, od którego Kuklinski nauczył się przyrządzać spray z cyjankiem. Nie należało go używać w pomieszczeniach zamkniętych i trzeba było uważać na wiatr na zewnątrz. Ale działał bardzo skutecznie - jedno psiknięcie w twarz kończyło się śmiercią ofiary.

Sprawa Masgaya

1 lipca 1981 r. zabił Louisa Masgaya, właściciela sklepu w Forty Fort w Pensylwanii, który handlował na boku pirackimi kasetami wideo, w tym także pornograficznymi dostarczanymi mu przez Kuklinskiego. Zabójca skusił sklepikarza propozycją sprzedaży dużej partii czystych kaset w atrakcyjnej cenie. Zabił Masgaya dwoma strzałami w głowę z pistoletu kaliber 22, a ciało zapakował do plastikowego worka.

Trudność polegała na tym, że rodzina i znajomi Masgaya zdawali sobie sprawę z jego interesów z Kuklinskim i wiedzieli, że w drzwiach swojego minivana ukrył 95 tys. dolarów. Żeby zatrzeć ślady i odsunąć od siebie podejrzenia, Kuklinski najpierw zamroził ciało, a kilkanaście miesięcy później porzucił je w lesie.

Policja najpierw podejrzewała, że sklepikarz zabrał blisko 100 tys. dolarów oszczędności - sumę wówczas niemałą - i wyjechał do innego stanu, by zacząć nowe życie. Ale kiedy ciało zostało odnalezione, szybko ustalono, że było zamrożone, bo zaczęło się nierównomiernie rozkładać, a w dodatku denat miał to samo ubranie, które założył, wychodząc z domu 1 lipca 1981 r.

Od tej chwili policja zaczęła się uważniej przyglądać Kuklinskiemu, ale śledztwo i tak trwało sześć lat, zanim można go było aresztować. Sam zabójca, wiedząc, że policjanci depczą mu po piętach, próbował zacierać ślady, mordując dawnych współpracowników. W kwietniu 1982 r. zabił Hoffmana, okradając go przy okazji na sumę 22 tys. dolarów - ciała aptekarza nigdy nie znaleziono.

Kuklinski cały czas potrzebował pieniędzy - dużo wydawał na utrzymanie rodziny żyjącej na wysokiej stopie, niemało przegrywał jako hazardzista. Policja zastosowała bardzo skomplikowaną pułapkę - najpierw podsunęła Kuklinskiemu jednego agenta podającego się za handlarza narkotykami, a potem drugiego, który miał sprzedać mu cyjanek. Zabójca połknął przynętę - został aresztowany tuż przed swoim domem w Daumont, kiedy wracał z fałszywym cyjankiem w samochodzie.

17 grudnia 1986 r. został aresztowany - według prokuratora miał już przygotowany paszport, rezerwację na lot zagraniczny oraz znaczne sumy zdeponowane w bankach szwajcarskich.

Wyznania na dożywociu

"New York Times" opisał Kuklinskiego jako wysokiego, łysiejącego mężczyznę w szarej skórzanej kurtce, który nie odezwał się słowem, stojąc w kajdankach przed sądem. W 1988 r. za popełnienie pięciu morderstw usłyszał pięć wyroków dożywocia. Kiedy w 2003 r. przyznał się do zamordowania policjanta Petera Calabro w 1980 r., sąd dołożył mu dodatkowe 30 lat, ale nie miało to wielkiego znaczenia, ponieważ Kuklinski mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie dopiero w wieku 110 lat.

Wkrótce jednak zaczął rozmawiać z dziennikarzami i został gwiazdą, a w każdym razie bardzo się o to starał. Ukazały się co najmniej dwie książki o jego życiu i powstały o nim dwa filmy dokumentalne. Chętnie rozmawiał z psychiatrami i kryminologami, a w miarę upływu lat liczba ofiar, do których zabicia się przyznawał, urosła ze 100 do blisko 250!

Nigdy niczego nie żałował, nie okazał śladu wyrzutów sumienia. Zmarł w szpitalu więziennym w Trenton w 2006 r. w wieku 70 lat."

Calkiem fajny facet, Twoja kolej Araj.