PDA

Zobacz pełną wersję : Dlaczego zdradzamy?



emilianna
28-04-10, 23:13
Dlaczego decydujemy się na romans?


"W każdym, nawet najszczęśliwszym związku pojawia się myśl o zdradzie. Mogą to być realne obawy spowodowane nadszarpniętym zaufaniem, chorobliwa zazdrość, lub zwykłe żarty.

Każda zdrada prędzej czy później staje się bolesnym doświadczeniem dla każdej zaangażowanej w nią osoby. Tym bardziej, jeżeli romans jest czymś więcej niż zaspokajaniem swoich potrzeb seksualnych.

Przyczyn romansowania jest wiele, jednak wszystkie je łączy jedna rzecz: brak szczęścia w związku" A CO WY NA TO?

Enemigo
29-04-10, 01:09
Czlowiek jest z natury poligamiczny

araj
29-04-10, 08:04
no ok, a jeżeli ktoś zrobił skok w bok...to jak ma zareagować partner?

JaMajka
29-04-10, 08:52
Hm, moje nikłe doświadczenie w kwestii związków pozwala wysnuć przypuszczenie, ze zdrada to kwestia osobowości ale i wychowania. Zauważyłam, że osoby które wychowywały się w deficycie uczuciowym ze strony rodziców, mają większe skłonności do zdrady, a także do chorobliwej zazdrości. Także osoby, których rodzice żyli w nie udanym związku i się zdradzali(ponieważ zachowań socjalnych uczymy się w rodzinie). Co zaś do osobowości na pewno osoby zdradzające są mniej odpowiedzialne, mają skłonności do ryzyka, także mniejszą zdolność do empatii (wplątują się w relacje z więcej niż jedną osobą, ale nie biorą pod uwagę uczuć tych osób).
Mnie się wydaje, że kobiety zdradzają kiedy są nieszczęśliwe, kiedy partner je skrzywdził lub krzywdzi, kiedy się nudzą, są osamotnione, albo kiedy ich kobiecosc nie jest w zwiazku doceniana i zostaje zepchnieta na dalszy plan. Taką kobietę łatwo jest zwieść i omotać, bo kobiety są wrażliwe, mają duże potrzeby emocjonalne, są bardzo czułe na własnym punkcie.
Zresztą dla mnie zdrada to bardziej wyraz potrzeb psychicznych, nie fizycznych. Przede wszystkim też jeśli zdradza się partnera to wyraz tego, że szacunek do niego legł w gruzach. Nawet jeśli nie bierzemy pod uwagę jego uczuć, lub sądzimy, że i tak by się nie dowiedział (bo robimy to na jakims wyjezdzie) to osoba szanujaca partnera nie zdradzi. To skalanie związku, a także siebie.
Co do mężczyzn to niewiem czemu zdradzają... niech się wypowiedzą choćby ogólnikowo... Mam kolegów notorycznych zdradzaczy, są to osoby które potrafią doskonale oddzielić, sferę uczuć do partnerki i pociągu seksualnego do innych kobiet. Obracając się głównie w męskim towarzystwie otworzyły mi się oczy na to, że mnóstwo facetów zdradza, a praktycznie kazdy ma do tego skłonności. To chyba biologia tak działa, wiadomo na jakiej zasadzie.

Co do pytania Araja: jak ma zareagować partner... tak jak uważa to za stosowne. Jest wiele osób, które raz zdradzone, nie potrafią juz zaufać tej samej osobie, nie chca na nią patrzeć i nie jest dziwne to, że chca szukać szczęscia z kim innym. Co się tyczy mnie, to ja osobiscie myślę, jak mnie zdradzi raz (przypadek, zdarzyło się) to niech użyje inteligencji i zrobi wszystko żebym bladego pojęcia o tym nie miała, nadal będzie to udany związek jeśli on będzie umiał sam udźwignąć ciężar tej świadomosci. Jeśli bym miała faceta notorycznego zdradzacza, to jednak wolałabym się dowiedzieć i absolutnie skonczyć związek, zadnych drugich szans. Szanse dałabym tylko gdybym sie dowiedziala, zdarzyłoby sie raz, i facet wyciagnal wnioski takie, ze nie warto, zle sie z tym czuje, oczywiscie jakos by odpokutowal, ale potem bysmy o tym zapomnieli i nie wspominali. Ale to takie moje podejscie.

emilianna
29-04-10, 09:23
no ok, a jeżeli ktoś zrobił skok w bok...to jak ma zareagować partner? No wlasnie,kazdy inaczej na to reaguje,nie ma reguly.Jezeli np. moj facet by mnie zdradzil,to nie wiem dokladnie co bym zrobila bo trzeba sie najpierw znalesc w takiej sytuacji zeby wiedziec,ale mysle ze czula bym do niego obrzydzenie.

emilianna
29-04-10, 09:38
Co do mężczyzn to niewiem czemu zdradzają... niech się wypowiedzą choćby ogólnikowo... Mam kolegów notorycznych zdradzaczy, są to osoby które potrafią doskonale oddzielić, sferę uczuć do partnerki i pociągu seksualnego do innych kobiet. Moze faceci mysla ze jak kochaja swoja partnerke i w zwiazku wszystko jest ok to jak zrobia maly skok w bok to wtedy to nie jest zdrada? Ale masz racje JaMajka niech sie sami wypowiadaja w tej sprawie.
Co się tyczy mnie, to ja osobiscie myślę, jak mnie zdradzi raz (przypadek, zdarzyło się) to niech użyje inteligencji i zrobi wszystko żebym bladego pojęcia o tym nie miała, nadal będzie to udany związek jeśli on będzie umiał sam udźwignąć ciężar tej świadomosci. No wlasnie jezeli udzwignie i nie beda go meczyc wyrzuty sumienia.Czesto jednak jeden raz ciagnie za soba nastepne.

Enemigo
29-04-10, 22:11
Nawet najlepszy seks z ta sama osoba ciagle sie nudzi

stern
29-04-10, 22:50
Powód edycji: Temat w sumie nie dla mnie.

Pewnie bym wybaczyl bo co mialbym zrobic

araj
30-04-10, 12:04
Nawet najlepszy seks z ta sama osoba ciagle sie nudzi

nieprawda, ze stałą partnerka masz czas na jego udoskonalanie,urozmaicanie, ciągłe poznawanie czegoś nowego, wszystko zależy od waszej fantazji

emilianna
30-04-10, 14:57
Araj :poklony:

JaMajka
30-04-10, 18:51
nieprawda, ze stałą partnerka masz czas na jego udoskonalanie,urozmaicanie, ciągłe poznawanie czegoś nowego, wszystko zależy od waszej fantazji

Prawda! Zgadzam się choć z nikim nie byłam napewno tyle co Ty araj z Małgorzata. Ale w seksie ze stałym partnerem mozna dojść do perfekcji jeśli chodzi o przyjemność i czytanie w myslach swoich potrzeb, jedynie czego trzeba to nadal czuć zainteresowanie partnerem, a ponieważ dobrze go znamy to o to jest ciężej. Współczuję ludziom którzy stają sie w seksie rutynowi, a do tego maja małą wyobraźnię lub tez niewiele im trzeba do zaspokojenia (tacy najpredzej znudzą sie stałym partnerem bo nie szukają nowych doznań).

Enemigo
30-04-10, 19:35
Pocieszajcie sie :)

JaMajka
30-04-10, 19:47
nie trzeba byc w stałym zwiazku zeby tak uwazac, wiec sie nie pocieszam:)

stern
30-04-10, 20:11
Pytanie z innej beczki - byliscie kiedyś tą drugą stroną? Osobą z którą ktoś zdradza swojego partnera?
Ja mialem sporo takich syt. i kurcze chyba przyciagam takie nie-singielki. A moze po prostu to przypadek.
I co wtedy robicie? Jak np. znacie tą zdradzaną osobe i szanujecie? Zakladając ze ta która zdradza wam sie podoba nawet.

JaMajka
30-04-10, 21:23
To bardzo osobiste pytanie stern, ale ciekawe i nie tak ogólne... jestem ogólnie szczera, wiec mogłabym za duzo tu popisac, a troche głupio wdawac sie w jakiekolwiek szczegóły skoro sam zadajacy pytanie, odpowiedział bardzo wymijajaco. No ale co mi tam, to przeciez net:)
Tak, ja miałam taka sytuację ciagnacą się najdluzej ze wszystkich moich zwiazków(kilka lat). To zagmatwana sytuacja i to bardzo, ponieważ osobnik z którym sobie romansowałam, to raz: przyjaciel od dziecka, potem juz wróg najgorszy mojej pierwszej milosci, dwa: nie znosiłam choc szanowałam go na początku, trzy: jego obecna narzeczona to była moja kolezanka. Telenowela co?:oko2:
W ogóle nie żałuje tego bo raz, ze on i tak zawsze zdradzał ta dziewczyne (teraz narzeczoną), dwa że przyjazn z nim (bo to najbardziej nas łączyło) była dla mnie wiecej warta niż inne, on zawsze był lojalny- miliony razy mi pomagał, pozatym mi nie zalezalo na "chłopaku" na byciu z kims, nie byłam o niego zazdrosna, dobrze sie razem bawilismy, zawsze moglismy na sobie polegac. Nigdy tez nie chciałam z nim byc, własnie dlatego ze zbyt niewierny jest, a ja jesli juz sie wiarze to potrzebuje zaufania i sama tez jestem lojalna. Jak cos robic to porzadnie, nie? Ich zwiazku nie chce mi sie komentowac, jest dziwny, nie wtykam w to nosa.
Powiem wiecej: jeszcze bardziej zakrecone jest to ze on sie na jesieni zareczył z nia, a ja wybierałam pierscionek taki jaki mi sie podobal najbardziej:D przezabawne sa wyroki losu....

Szanuje ta laskę, ich zwiazek, ona mnie też, ostatnio razem mu pomagałysmy z likwidacja sklepu.. heh... nas juz teraz co prawda nie łaczy to co kiedys ale przyjaznimy sie nadal, co wiecej ja to przerwalam. Przyczyna: bo tak.
Nie mam wyrzutow sumienia, ani nie uważam zeby komukolwiek to zaszkodziło. Zresztą... kiedy ja juz uznalam, ze koniec z romansowaniem, to nadal bylismy przyjaciólmi, a poniewaz on mi ufa i wie ze nawet w dziwnych sytuacjach moze na mnie liczyc to nawet raz kiedy "musiał" pojechałam z nim do burdelu i wybierałam mu laske, pogiete, wiem, ale co zrobic takie zycie:)

Z góry mówię, ze mozecie taka sytuacje odbierać bardzo negatywnie np z powodu braku podobnych doswiadczen, ale cudze relacje bywaja bardzo zawiłe i osobom trzecim nic do oceniania ich.

emilianna
30-04-10, 23:10
Pocieszajcie sie :) Nie wiem dlaczego tak piszesz? Byles kiedys z kims wystarczajaco dlugo,ze piszesz ze ze stalym partnerem jest nudno? Ja jestem w takim zwiazku juz 12 lat i wcale sie ze soba nie nudzimy jesli chodzi o seks:) A moze nie kazdy poprostu ma tyle pomyslow i fantazji zeby utrzymac zwiazek dluzej i poprostu szuka czegos nowego w nastepnej osobie.Wtedy to napewno za kzdym razem bedzie inaczej:D

stern
30-04-10, 23:13
Nie rozpisalem sie bo opowiedzieć to mógłbym Ci na kawce, tutaj mi i tak nikt nie bardzo wierzy w to co pisze jeśli zaczynam być zbyt szczery, ani nie traktuje zbyt poważnie, pewnie przez pryzmat moich prehistorycznych wyczynów na nkt i wczesnym df ;] Zresztą ja to rozumiem i nie spinam pośladów z tego powodu. To cena jaką płace za nie udowadnianie wszystkiego setkami zdjec, spotkaniami itp. co kto lubi. Zresztą nie mam też takich potrzeb z serii opowiem wam o sobie wszystko choć nikogo to nie obchodzi.

Rzeczywiście prawdziwa telenowela to co opisałaś. I co nic ta panna nie podejrzewała? Ani razu? Podobał sie jej pierścionek ? :) Ciekawi mnie tez jaką kobitkę w burdelu wybrałaś :)

Ja aż takich zawiłości nie miałem, chyba bardziej prostolinijny jestem. Mam pecha do cudzych narzeczonych. Zastanawia mnie to dlaczego bo tak sam z siebie to jestem chyba totalną odwrotnością typów które lubią cudze. Normalnie sie zachowuje, nie patrze pożądliwie, nie rzucam jakiś podtekstów. Nawet nie lubie sie spotykać 2+1 czy sam na sam z czyjąś laską i tego unikam. Ja miałem za sobą juz 3 takie doświadczenia z czego jeden był strasznie meczący bo dotyczył jednego z moich najbliższych przyjaciół. Co jeszcze zauwazylem to to ze totalnie nie chce mi sie wtedy o taką kobiete walczyc i nie wiem czy to wynika z tchórzostwa przed jakimiś dramatami i wyzwaniami czy po prostu podświadomie nie mam szacunku dla takich kobiet, bo burzą moje młodzieńcze ideały o przyjaźni, miłości, małzeństwie itp. Wcześniej we 3 byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi i to przez kilka ładnych lat i to przez to te wydarzenia były męczące bo ciągle miałem moralne dylematy i byłem takim młodzieńczym idealistą. Dzis wole być sceptykiem zwlaszcza w temacie przyjaźni ;] Nawet ta osławiona męska przyjazn dziś jest warta mniej niż zero (a może zawsze tak było). Choć i tak jest dużo trwalsza niż kobieca bo ta to juz w ogóle jakiś zart :) Skonczylo sie tak ze też to ja to z nią zakończylem i z nim jako kumplem i poczułem sie dobrze. A i nic mu nie powiedziałem choć i tak sie w końcu domyślił bo nasze relacje były coraz gorsze.
Nie byłem też na ślubie bo bym sie chyba porzygał z nadmiaru obłudy. Ona nawet po ślubie ciągle chciała tego samego jakby kompletnie nic sie nie zmieniło. A miałem ją wcześniej za wzór cnót (urody zresztą też poniekąd).

No a teraz znów mam taką sytuację tyle ze ciągle odmawiam spotkań i nie odpisuje na smsy. Strasznie mnie podnieca ta panna nawet jak stoje przy niej tylko, ale w tym przypadku totalnie nie wiem o co chodzi bo wydaje sie szcześliwa ze swoim narzeczonym. Nie jest to tez moj bliski kolega wiec mógłbym, ale czy tak zrobie to nie wiem. Na szczęście na ślub nie jestem zaproszony ;) Kolejna sprawa to to ze jest duzo przystojniejszy ode mnie wiec juz naprawde zagadka stulecia.

No i oczywiscie juz TRADYCYJNIE ma kręcone włosy - normalnie albo fatum albo po prostu mój segment ;]

JaMajka
30-04-10, 23:32
Nie wnikam w Twoje fatumy;)

Odpowiadajac na Twoje pytania:
-pierścionek wybrałam bardziej finezyjny, on chciał kupić, taki klasyczny, diament w bialym złocie, pojedynczy. ja uznałam, że to za proste, chłopak z gestem i to by oczywiscie było widac, ze drogi, ale nie byloby widac ze dlugo sie nad nim zastanawial. Wiec wybralam taki z bialego zlota z mniejszymi diamencikami i szafirami, bardziej skomplikowany, ale ciekawszy. Podobno sie bardzo podobał;)
-ta panna owszem chyba i go podejrzewa, sama raz go podobno zdradziła (tak mu powiedziala, po tym sie oswiadczył, jak sam powiedział "i tak mnie nie przebije"), ale oni jak na narzeczonych widuja sie rzadko i nie chce im sie czesciej (tylko weekendy), on wieczory woli spedzac ze znajomymi, ona tez, wiele razy tez sie rozstawali i wtedy kazde robilo co chcialo. Mysle, ze jej chodzi bardziej o jego sytuacje, jest bardzo wygodna poprostu, no niewazne.
-a kiedy mnie poprosil o wybór laski w bałaganie, to mu wybrałam taka z długimi prostymi ciemnymi włosami, dośc wysoką, moim zdaniem ładna z buzi i najładniejsza z dostępnych (hehe), ale jak sie okazalo była kieska. Więc albo nie mam oka do lasek, albo on byl w bardzo kiepskim stanie. W kazdym razie smiesznie było, a jak na niego przy barze czekałam to okazalo sie ze te dziewczyny sa calkiem spoko, zagadalam sie z nimi i powiem szczerze, ze nie czulam sie skrepowana.

Ja nie oceniam ani jego, ani jej, ani osobników które Ty stern opisałes. Sama jestem idealistka, własnie dla mnie nie ma zwiazku nie wynikajacego z przyjazni, obydwa moje najwazniejsze zwiazki (a takze ten pogmatwany nie-zwiazek) wyszly z przyjazni, dlatego oprocz cielesnosci bardzo licza sie dla mnie relacje. Z pożądania oraz zauroczenia wychodzą fajne chwile (nie zawsze, czasami) ale nie prawdziwa miłość. tak sie uksztaltowało moje podejscie do milosci.

Może poprostu masz w charakterze cos co ta pannę bardziej pociaga i interesuje niz uroda i traktowanie jej przez narzeczonego. Taka sielanka z zewnatrz to czasem ostoja nudy wewnatrz:)

Dodam jeszcze co do tego co napisales o przyjaźni... teraz przyjaźnie jakies takie plytkie mi sie wydaja, dawniej zeby miec przyjaciela trzebabylo spedzac razem jak najwiecej czasu, teraz wyznacznikiem dobrych relacji jest ilosc wzajemnych pozytywnych komentarzy na nk. Pozatym odwieczne pytanie: czy istnieje przyjazn między kobietą a męzczyzną, dla mnie odpowiedz jednoznaczna jest: TAK, najprawdopodobniej jest to nawet lepsze podłoze dla przyjazni. Dlaczego? Ano dlatego, ze miedzy dwoma męzczyznami jak i miedzy dwoma kobietami, zawsze łatwiej pojawi sie rywalizacja, a co za tym idzie takze zazdrosc. Zaś w przyjazni miedzy kobieta a mezczyzna pewne konflity z przyczyn naturalnych nie wystapia, a pociąg seksualny który mógłby zepsuć przyjaźń też często moze wcale nie wystapic. Mam takich paru kumpli, ktryz sa normalnie kochani, ale nie umialabym na nich spojrzeć jak na faceta do wzięcia.

Heh no własnie, mnie sie tez nie chcialo jakos zdobywac tego hm przyjaciela zeby ja zostawil i był ze mna, w zyciu bym tego nie chciala, ale to nie dlatego ze go nie szanuje czy sie boje tragedii (tak jak w Twoim przypadku) tylko dlatego, ze od początku, postawilam sobie granice- zero zazdrosci, nie ingerowac w ogole w jego prywatnosc. Mi niektore postanowienia wchodzą w nawyk bardzo mocno. Pozatym ja nie bardzo chcialam sie wiazac po pierwszym zwiazku... tez troche to sie zakorzenilo.

Enemigo
01-05-10, 19:06
Nie wiem dlaczego tak piszesz? Byles kiedys z kims wystarczajaco dlugo,ze piszesz ze ze stalym partnerem jest nudno? Ja jestem w takim zwiazku juz 12 lat i wcale sie ze soba nie nudzimy jesli chodzi o seks:) A moze nie kazdy poprostu ma tyle pomyslow i fantazji zeby utrzymac zwiazek dluzej i poprostu szuka czegos nowego w nastepnej osobie.Wtedy to napewno za kzdym razem bedzie inaczej:D

Zaloze sie ze mialas tylko 1 faceta :)
Ale tak swoja droga dla mnie 12 lat z jedna osoba w wieku 27 lat, masakra. Ale wiesz kazdy ma inne potrzeby i kazdy lubi co innego :) Ja chyba po prostu nie jestem stworzony do malzenstwa, i jestem urodzonym singlem :)

emilianna
01-05-10, 19:45
Ale wiesz kazdy ma inne potrzeby i kazdy lubi co innego Ja chyba po prostu nie jestem stworzony do malzenstwa, i jestem urodzonym singlem Gdyby kazdy byl taki sam to by bylo nudno:oko:

luiliana
02-05-10, 02:07
Ja chyba po prostu nie jestem stworzony do malzenstwa, i jestem urodzonym singlem
Albo nie trafiłeś jeszcze na swoją drugą połówkę :D Największy twardziel w końcu traci głowę...:D I życzę Ci żebyś stracił głowę dla dziewczyny która będzie tego warta :)