PDA

Zobacz pełną wersję : Lekarze przyszyli chłopczykowi 4 palce



mineczka
10-12-06, 09:51
Cztery palce przyszyli w sobotę 5-letniemu chłopczykowi chirurdzy z Oddziału Replantacji szpitala w Trzebnicy (Dolnośląskie). Operacja trwała pięć godzin. Mały pacjent trafił do Trzebnicy ze szpitala w Gdańsku. Dziecko straciło palce, gdy rąbało ze starszym bratem drewno siekierą.


http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/lekarze-przyszyli-5-latkowi-cztery-palce-u-dloni,825988,2943




Z Gdańska chłopczyk musiał lecieć aż na śląsk żeby lekarze mu przyszyli paluszki :( -smutne to jest w każdym większym mieście w szpitalu powinien być specjalista i sprzęt który pozwoliłby na wykonanie różnych operacjii

ełe piotruś
10-12-06, 11:13
bo na śląsku mam dobrych specjalistów.

K-A-S-I-A
10-12-06, 11:47
Dziecko straciło palce, gdy rąbało ze starszym bratem drewno siekierą.

A gdzie byli rodzice? Dlaczego wogóle dzieci zbliżają się do takich niebeziecznych narzędzi? Rodzice powinni czuwać nad swoimi pociechami!

Ja nidy bym nie pozwoliła moim dzieciom na coś takiego.

efis
10-12-06, 12:14
A gdzie byli rodzice? Dlaczego wogóle dzieci zbliżają się do takich niebeziecznych narzędzi? Rodzice powinni czuwać nad swoimi pociechami!

Ja nidy bym nie pozwoliła moim dzieciom na coś takiego.


Masz w 100% rację :104: (w tym przypadku), ale dobrze Wiesz, że są sytuacje w których rodzic nie jest wstanie przewidzieć co dziecku "wpadnie do głowy". Wspomnijcie (uczciwie) , czy jako dzieci nie zbroiliście czegoś (mimo zakazu rodziców i ich nadzoru) , co mogło by się skończyć podobną do tej tragedią. Nam sie udało - nic się nie stało . Ci chłopcy mieli pecha.
Mo syn na moich oczach rozbił sobie głowę na huśtawce - krzycze do niego nie podchodź, biegnę i nie zdążyłem - 3 szwy na czole.
Innym razem, podczas jakis prac na podwórzu co chwilę upominam go nie dotykaj toporka (mała siekierka) - nie słucha mnie, a ja mam wiele innych prac. W końcu dorwał się do niej i bach - uderzył ostrzem w swój palec (paznokieć cały czarny). Dzięki Bogu toporek tępy, bo po murarzach (służył do ciosania pustaków z gazobetonu).
W obydwu tych przypadkach stałem przy nim - i tylko moment nieuwagi i tragedia gotowa.
Oczywiście rodzice są w pełni odpowiedzialni za tego typu wypadki, ale niekiedy mimo największej ich uwagi dochodzi do tragedii - to po prostu "przeznaczenie"

Indianka
10-12-06, 12:30
Matka ma sześcioro dzieci...........
Nie mam nic do licznych rodzin,ale skoro nie stać cię na ich utrzymanie po kiego płodzisz je co rok?Później dzieci muszą rąbać drzewo bo matka musi zapitalać na dwie zmiany w fabryce.

K-A-S-I-A
10-12-06, 12:37
Najgrzeczniejszym dzieckiem moze i nie byłam, ale pamiętałam czego mi zabraniają rodzice, czego nie powinnam ruszac, do czego nie powinnam podchodzic. Jak jezdziłam do babci to po 100 razy słyszałam "Nie podchodz do studni" i nie podchodziłam (studnia była przykryta płytą betonową lekko odchyloną i tylko raz babcia mi pozwoliła się nachylić nad studnią by zobaczyć co jest w środku). Starałam się nie zawieść rodziców i oprócz wybitego zęba (na szczęście mleczaka w wieku chyba 6 lat) i złamanej ręki nic wiecej mi sie nie stało :)

Będę starała się zawsze czuwać nad swoimi dziećmi.

PS.Wiem, że są rodziny, których nie stać na zatrudnienie pracowników i wtedy dzieci pomagają rodzicom, ale ja bym starała się wytłumaczyć wszystkie zagrożenia by wiedziały co moze im sie stać.
PPS.Na uczelni mamy instrukcje do doświadczeń i kiedys prowadzacy powiedział, że wszystkie zostały ulepszone, gdyż "nie wiadomo co może nam wpaść do głowy" :)
PPPS.Podobno kiedys absolwent politechniki juz zatrudniony w jakims zakładzie został wysłany przez pracowników po........ uwaga....... PRÓŹNIE i...... zapytał się skąd może ją wziąść :( studenci :))